poniedziałek, 10 lipca 2017
Szwoleżerowie / Austrian Chevaulegers
Pora na kolejną formację konną Österreiche Hauptarmee. Są to szwoleżerowie. Z francuska chevau-leger oznacza: lekkokonny. Austriaccy szwoleżerowie pełnili funkcję jazdy lekkiej. Nie cieszyli się taką estymą jak huzarzy, byli rekrutowani spoza Królestwa Węgier. Umundurowani byli w białe lub w niektórych pułkach zielone kurtki, białe spodnie lub szare rajtuzy i charakterystyczne austriackie kaski. Zielone kurtki miały stać się docelowym mundurem, ale realia rządzące dostawami dla wojska sprawiły inaczej. Uzbrojenie stanowiły pałasze i nieliczne karabinki. Szwoleżerowie od dragonów różnili się zapewne tylko wielkością koni, spełnianymi zadaniami oraz kolorem guzików (ewentualnie zieloną kurtką). Szwoleżerowie mieli guziki złote, dragoni srebrne.
Przedstawiam osiem szwadronów 5 pułku szwoleżerów Grafa von Klenaua. Jednostka została stworzona na bazie zestawu HaT Set 8031 Austrian Chevauxleger. Nie są to modele nadzwyczajnej urody, wręcz przeciwnie. Zamieniłem zatem głowy na te z Esci Set 226 Prussian and Austrian Infantry (są nawet gdzieniegdzie zachowane harcapy!), wymieniłem klingi pałaszy na zszywkowe, dodałem sztandar i instrument trębacza. Z końmi niewiele dało się zrobić - pozy są fatalne.
Nadmienię jeszcze, że podobny oddział wykonał Berdysz i ukazał na swoim blogu. Polecam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
-
Francuska lekka piechota w latach 1807-1812 była formacją wyróżniającą się na tle piechoty doby Empire'u. Lekka piechota ogólnie mówiąc ...
-
Następnym typem piechoty austriackiej są strzelcy. Niektórzy nazywają ich z cudzoziemska jegrami i tłumaczą, że to bardziej oznacza m...
-
Przedstawiam mój patent na żołnierzy Legii Nadwiślańskiej okresu ok. roku 1809. I present my patent for the soldiers of the Vistula Legion...
Kolejny bardzo fajnie wyglądający oddział. Po konwersjach wygląda o wiele lepiej. Zróżnicowałbym jeszcze odrobinkę położenie głów. Głownie pałaszy wyglądają jak prosto z Solingen :-)
OdpowiedzUsuńE, nie. Jak się przyjrzysz dobrze, to zobaczysz na klingach łeb wilka passawskiego! ;)
OdpowiedzUsuńGłowy poodwracam nieco bardziej przy następnych figurkach - dragonach.
A co do koni to wcale nie są złe, choć grubej kości. Ma to tę zaletę, że nie trzęsą się jak galaretka na podstawkach. Można zresztą nieco podciąć im nogi nożykiem tak żeby były cieńsze. Ja tak zrobiłem konikom moich starych ułanów.
UsuńGrube koniki anonsuję w następnym wpisie bloga. Bez cięcia po pęcinach.
UsuńKurcze chyba wyciągnąłeś z tych figurek ile się dało. Faktycznie oryginały nie są zbyt urodziwe ale sprawiłeś, że wyglądają na prawdę nieźle.
OdpowiedzUsuńZłe zdjęcia przy złym oświetleniu podstawą sukcesu! ;)
UsuńDorobienie chorążego ożywia zestaw. Polecam, choć to niełatwe.
Robert jak zawsze w formie;-)
OdpowiedzUsuńDzięki!
OdpowiedzUsuń